Trener Andrej Lemanis stworzył u siebie bardzo ciekawy projekt. Reprezentacja Australii po dwóch kolejkach olimpijskiego turnieju ma dwa zwycięstwa i obok Litwy wygląda na głównego grupowego rywala Stanów Zjednoczonych. Andrew Bogut przyznał, że starcie z gwiazdami NBA będzie “ostatecznym testem” dla świetnie radzących sobie The Boomers. To naprawdę może być najtrudniejszy pojedynek Amerykanów w trakcie brazylijskich Igrzysk.
Trzon jest bardzo dobry, trzyma się razem już od kilku lat i prezentuje koszykówkę, która może się podobać. Zwróćcie uwagę, że Australijczycy grają bez trzech wschodzących gwiazd – Dante Exuma (rozgrywającego Utah Jazz), Thona Makera (nowego wysokiego Milwaukee Bucks) oraz Bena Simmonsa (pick numer 1 tegorocznego draftu). Koszykówka zatem ma się u nich dobrze. Właśnie pokonali Francję i Serbię, czyli obok USA – dwie najgroźniejsze reprezentacje w grupie A. Mają duże szanse, by zakończyć rywalizację na drugim miejscu, przy założeniu, że mimo wszystko nie zdołają pokonać Amerykanów.
Jednak cała historia tej reprezentacji na tegorocznych Igrzyskach jest mega ciekawy. Oczekiwano, że będą walczyć w strefie medalowej, ale przeprawienie się przez Hiszpanię, Francję czy Litwę miało być dla nich zbyt wymagające. Już zdążyli udowodnić, że tak nie jest i nie możemy w żaden sposób lekceważyć siły, jaką dysponują. No bo w czym tak naprawdę ta siła Australijczyków tkwi?
Ich atak w dużej mierze opiera się na pick-and-rollach, gdzie grę może kontrolować Matthew Dellavedova. Nowy zawodnik Milwaukee Bucks dobrze czuje się współpracując z Andrew Bogutem, który gdy jest zdrowy, to całkiem nieźle radzi sobie jako rolujący. Dobrym partnerem jest także Patty Mills, z tym że rezerwowy San Antonio Spurs znacznie lepiej odnajduje się w roli shootera, który sam wykreuje jump-shot za trzy lub na półdystansie. Jego szybkość i dynamika są poważnym utrapieniem dla obrońców.
Jeśli nie akcja dwójkowa przez środek, to zawsze można rozrzucić piłkę do australijskich strzelców karcących obronę za brak odpowiednio szybkiej rotacji. Jo Ingles z nietypową mechaniką rzutu i wiecznie młody David Andersen, dla którego najprawdopodobniej są to ostatnie Igrzyska w karierze. Z kolei w obronie chodzi o walkę. The Boomers są gotowi podgryzać, szczypać, deptać i popychać. Mają w naturze rywalizację za wszelką cenę i choć czasami przesadzają, to są naprawdę groźni utrzymując zarówno pierwszą, jak i drugą linię obrony.
Najlepsze jest w tym wszystkim to, że oni dopiero zaczynają być znaczącą siłą na świecie. Gdy do składu dołączy wcześniej wspomniana trójka młodych gwiazd, Australia będzie miała bazę pod kolejne sukcesy. To świadczy, jak dobre zmiany przeszedł tam system szkoleniowy. Sukces reprezentacji tylko wzmocni zainteresowanie sportem i za kilka lat zaowocuje kolejnym sortem utalentowanych dzieciaków. Mówimy rzecz jasna o idealnym scenariuszu.
Mike Krzyżewski rzekomo przestrzegł już swoich graczy przed Australijczykami. – Mogą nas pokonać – przyznał w ostatniej rozmowie z dziennikarzami. – Mogą zrobić przeciwko nam wiele rzeczy, bo są naprawdę dobrzy. Musimy się na nich odpowiednio przygotować. Zdajemy sobie sprawę z tego, że oni są pewni swoich szans przeciwko nam. Sądzę, że to może być naprawdę dobry mecz – dodał Coach K. Słowom trenera wtórował Kyrie Irving. – To będzie dla nas poważny test.
Irving zmierzy się ze swoimi byłym kolegą z drużyny – Matthew Dellavedovą. Spotkanie pomiędzy ekipami dzisiaj o północy!
Artykuł Australia best of the rest? pochodzi z serwisu Z Krainy NBA.